Co, gdzie i jak – garnki żeliwne

Nie od dzisiaj wiadomo, że potrawy gotowane przez nasze babcie i prababcie miały ten niezapomniany aromat i ciężko szukać dzisiaj czegoś, co podobnie zadowoliłoby nasze kubki smakowe. Oprócz, rzecz jasna, kunsztu kulinarnego i serca włożonego w przygotowanie, dużą rolę odgrywały tutaj naczynia, w jakich dania były przygotowywane. Mowa oczywiście o garnkach wykonanych z żeliwa

Kilka słów wstępu 

Czym tak naprawdę są garnki, kociołki i patelnie żeliwne? Cóż, na pewno akcesoriami kuchennymi, to po pierwsze. Jednak jako nieliczne z tej kategorii, posiadają zdecydowaną przewagę w jakości i trwałości w porównaniu do swoich aluminiowych kuzynów. Wykonane są ze stopu węgla i żelaza, dzięki czemu zyskują odporność na bardzo wysokie temperatury. Nic więc dziwnego, że stosowane są tak samo często na kuchenkach indukcyjnych, co na ogniskach, stawiane wprost na ogniu. Każdy ma inny gust i nie każda gospodyni uważa, że w jej włościach sprawdzą się ciemne i chropowate naczynia. Tutaj z pomocą przychodzą emaliowane odpowiedniki, które, nie dość, że są łatwiejsze w użytkowaniu, to jeszcze dostępne są w wielu kolorach.

Co robić, by nie zepsuć?

„Nie szoruj po dnie drucianą gąbką”, „nie wkładaj mokrych garnków do szafki” – To chyba każdy z nas kiedyś usłyszał. Są pewne podstawy, którymi trzeba kierować się przy codziennym użytkowaniu, by rzeczy, jakie zakupiliśmy, służyły nam jak najdłużej. W końcu kto chce co miesiąc kupować nowe i czyścić swój portfel? Jednak w przypadku wcześniej wspomnianych akcesoriów, sprawa jest bardziej skomplikowana. Zacznijmy od tych „surowych”. Garnek, który świeżo uciekł ze sklepowych półek nie nadaje się, by z marszu zapełniać go składnikami i angażować w przygotowywanie obiadu, zdecydowanie. Pierwszym krokiem, jaki powinniśmy wykonać, jest sprawdzenie, czy naczynie zostało przez producenta zaimpregnowane, czy jest świeżo po odlewie, bez zbędnych obróbek. Łatwo to rozpoznać, ponieważ te pierwsze będą zdecydowanie ciemniejsze i nieco błyszczące. Te matowe i jasne należy oczyścić, by pozbyć się resztek pyłu po szlifowaniu. Używamy do tego soli kuchennej, najlepiej drobnej, którą wcierać będziemy we wnętrze garnka, oczywiście suche. Następnie zawartość wysypujemy, płuczemy wodą i osuszamy (najlepiej ręcznikiem jednorazowym). Właściwa impregnacja zaczyna się teraz. Smarujemy wnętrze żeliwa olejem(tutaj swoboda w wyborze. Może być rzepakowy, kokosowy, słonecznikowy, itp.), po czym układamy do góry dnem na blaszce w piekarniku i ustawiamy temperaturę na 230⁰C. Uwaga: Wkładamy garnek do zimnego piekarnika i dopiero wtedy załączamy. Wypiekamy przez około 40 minut, później odstawiając do ostygnięcia. Czynność najlepiej powtórzyć trzy razy. Jak sprawa wygląda z ich kolorowymi odpowiednikami? Cóż, wystarczy je po prostu delikatnie umyć. Uwaga: Nie używamy do tego mocnych detergentów, ponieważ wierzchnia warstwa może brzydko zmatowieć. Pamiętać powinniśmy również o jednym mankamencie – nie wolno przechowywać w nich jedzenia „na później”. Myć, czy nie myć, oto jest pytanie Nie „czy”, ale „jak”. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że jak mamy pełny zlew, to chwytamy gąbkę, jedno większe pociągnięcie płynem i jazda, działamy. Przy tak specyficznej powierzchni, jaką jest żeliwo i emalia, trzeba zmienić zwyczaje. Nawet, jeśli przy drugim możemy użyć nieco detergentu i zwykłej, ciepłej wody, tak przy pierwszym czeka nas troszkę większy trud. Muszą być myte gorące, dodatkowo w gorącej wodzie, a za wspomagacz może nam służyć jedynie mieszanka soli i wody, by nie naruszać metalowej struktury i nie narażać naczynia na drobne uszkodzenia. Należy pamiętać również o tym, że nie powinno się „odmaczać” tego typu akcesoriów. Oporządzane muszą być szybko, jak i szybko osuszane, by nie wdała się rdza. Ta jednak jest dość prosta do pozbycia się, ponieważ gdy tylko zauważymy małe, rude kropki, bierzemy w dłoń gąbkę, trochę soli i bezlitośnie pozbywamy się intruza. Jaki rodzaj wybrać?

Koszt

Zapewne większość zainteresuje na początek cena. Mimo, że już na start trzeba się przygotować, że przebija ona standardową półkę w środowisku kuchennym, tak dodatkowo, pokrycie ochronną warstwą i dodanie koloru też ma swoją cenę. Ale za jakość się płaci, prawda? Zależnie od tego, do czego potrzebujemy naczyń, czy dla dań na trzyosobową rodzinę, czy może na grupowe wypady w góry, musimy spojrzeć na rozmiar i sposób wykonania. Garnki stworzone specjalnie „na dwór”, będą miały wklęsłą pokrywkę, by można na niej umieścić rozżarzony węgiel, lub nóżki, by można je ustawić swobodnie na ognisku. Poza tym – ciężar. Przyzwyczajeni do zwykłych, aluminiowych kuzynów, możemy nie zdawać sobie sprawy z tego, że, przykładowo, mała patelnia będzie ważyć ponad 1,5kg.Zakup powinien być dobrze przemyślany. Bez większego sensu w końcu jest kupowanie czegoś „na już”, gdzie zamiast służyć wiernie przez lata, będzie leżało zapomniane na dnie szafy.